Jeśli chcecie poznać historię miłości, męskiej przyjaźni, brudu, smrodu, ubóstwa i szeroko rozumianego bagniska - znaleźliście dobre miejsce. Będzie chromowanie i rtęciowo - czasem na zmianę, a czasem naraz.
Opowiadanie wykorzystuje świat przedstawiony w grze fabularnej "Neuroshima", do której nie roszczę sobie żadnych praw.
Przedstawiona tu historia jest fikcją. Wszelkie podobieństwa do prawdziwych osób i zdarzeń są przypadkowe i niezamierzone. Poglądy bohaterów w większości przypadków nie pokrywają się z moimi.
O nowych rozdziałach powiadamiam TUTAJ!
UWAGA! Polityka usuwania komentarzy!
Ogólnie nie usuwam, ale są trzy wyjątki.
Po pierwsze - leci cały ostry seksizm, rasizm i reszta prawicowej radości. Czarny humor się nie liczy, chyba że będzie wyjątkowo nieśmieszny.
Po drugie - lecą hejty, ale tylko te pisane z anonimka. Bez względu na to, czy masz ochotę zmieszać mnie z błotem za wypisywanie bzdur na temat, którym się głęboko interesujesz, czy jesteś idiotą nieodróżniającym Konan z "Naruto" od Conana Barbarzyńcy - wal śmiało, ale niech ci starczy jaj, jajników czy czego tam masz, żeby się podpisać. Dużo jestem w stanie zaakceptować, ale nie tchórzostwo. Uprzedzając wątpliwości: nie, nie wierzę, że zaskakującym zrządzeniem losu wszyscy moi dotychczasowi hejterzy (z innych blogów) nie mieli konta na góglu.
Za granicę między bardzo ostrą krytyką a hejtem uważam moment, w którym osoba komentująca zaczyna obrażać albo krytykować mnie personalnie (za treść opowiadania, nie ewentualny sposób polemiki) i/lub ogólnie wypowiada się na bardzo niskim poziomie.
Aha, no i po trzecie - spam. Chociaż oczywiście nikt nie będzie się gniewał za wrzucenie linka do siebie na końcu konstruktywnego komentarza.
A teraz coś weselszego: to jest Wąchająca Gazmaska. Mogłabym nazwać ją maskotką bloga, ale ponieważ nie cierpię tego określenia, niech pozostanie Wąchającą Gazmaską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz