niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział V

Dziękuję wszystkim dwóm komentującym. <3
Akuma - nic dziwnego, że tak to wygląda, bo tak mniej-więcej jest. ;)
Arczi - Tobie to już w ogóle dziękuję, bo sobie poczekałam na Twój komentarz. Teraz Ty sobie poczekasz na Nataszkę, mwahaha.

*

- Stój, kretynie! – Mads złapał Saszę za ramiona, przytrzymując go mocno. Aleksander spróbował mu się wyrwać, ale nie zdołał, nie był tak nabuzowany adrenaliną, jak on. – Facet ma gnata, nie widzisz tego?
Młody, tykowaty facet w granatowej kurtce z odznaką szeryfa przypiętą do klapy celował do nich z poobijanej samoróbki. Uśmiechał się. Chyba… w tych ciemnościach nie było za dobrze widać.
- Jesteście zatrzymani w imieniu prawa! – zawołał, odpinając od pasa drugą samoróbkę, jeszcze smętniejszą. – Nie stawiajcie oporu!
- Nic nie zrobiliśmy! – warknął Sasza, próbując odepchnąć Madsa, który stał między nim a szeryfem, gotów osłaniać przybranego brata przed ogniem samoróbek. – Mads, kretynie, spierdalaj!
- Nie będę się tłumaczył przed matką, że cię trafił szlag! – powiedział Mads z całym opanowaniem, na jakie było go stać. – Rusz dupę i rób to, co pan ci mówi.
- Ruchy! – wrzasnął na nich szeryf. – Już, bo ustrzelę jak króliki!
Mads posłusznie ruszył w stronę wskazaną mu przez szeryfa, ciągnąc Saszę za rękę.
- Łapska nad głowę! – wydarł się ochryple szeryf, wymachując spluwami. – Bo ustrzelę jak króliki, kurwa, jak psy!
Mads niechętnie puścił Saszę i uniósł ręce do góry, modląc się w duchu, żeby Aleksander nie zrobił niczego głupiego.
- I czego ci się morda cieszy, gnido! – warczał na niego Człowiek z Samoróbkami, kiedy szli przez zabłocony ryneczek Shroomville, a wyrwane ze snu dzieciaki obrzucały ich grudami ziemi, nie oszczędzając przy tym stróża prawa. – Nie będzie ci tak wesoło, jak oddamy was ludziom sędziego, skurczybyki!
Mads mocno przygryzł wargi, próbując opanować śmiech. Nie miał pojęcia, co tak go śmieszyło. Byli przecież w czarnej dupie. Do modlitw o rozum Saszy dołączyły błagania o to, by ludzie sędziego nie rozpoznali w nich synów pani Tkaczenko.
Szeryf zaprowadził ich aż na sam skraj wioski, przeraźliwie cuchnący szambem i zgnilizną.
- Wysypisko śmieci – wysyczał. – Miejsce dla takich jak wy!
- Nic nie zrobiliśmy! – wydarł się na niego Aleksander, za co dostał w zęby z pięści zaciśniętej na pistolecie.
- Morda! – wrzasnął Człowiek z Samoróbkami.
Ze stęknięciem podniósł ciężką kratę, którą byle jak nakryty był dół.
- Wskakuj – warknął.
- Wal się, szmato. – Sasza splunął mu pod nogi.
- Ty kretynie – jęknął słabo Mads, bezradnie patrząc, jak Aleksander znów dostaje w mordę.
- Skaczesz, czy mam cię zastrzelić? – spytał szeryf, nagle dziwnie spokojny. – Nie chcesz, żeby twoja matka za tobą płakała, prawda?
- Moja matka nigdy nie płacze – wybełkotał Sasza, ocierając zakrwawione usta.
Posłusznie wlazł do dołu, zsuwając się po mokrym, błotnistym brzegu aż na samo dno.
Mads podszedł, chcąc wejść za nim, ale Człowiek z Samoróbkami natychmiast wycelował w niego jedną ze swoich przepotężnych broni.
- Ty wejdziesz do drugiego! – stwierdził, a głos miał nabrzmiały mściwością. – Nie ma tak dobrze! Może gdybyś się tak nie śmiał jak głupi…
Zasunął kratę nad dołem, na dnie którego był teraz Sasza i otworzył kolejny mroczny loch.
- Właź – polecił.
Mads posłusznie postawił nogę na brzegu dołu i w tym momencie dostał od szeryfa kopa w nery. Spadł twarzą w błoto.
- Kurwa! – jęknął z bólu, plując obrzydliwą, cuchnącą gliną.
- Zamknij się! – usłyszał cichy, dziewczęcy głos. – Ten pokurw ma spluwy, nie widzisz?
Wsparł się na rękach, otarł twarz z błocka.
Na wygrzebanym z błotnistej ściany kamulcu siedziała szczupła, drobna dziewczyna.
- Mar… Mar-tzy-shia? – wymamrotał Mads. Ze zdziwienia zapomniał, że nie potrafi wymówić jej imienia.
- Marcelina – poprawiła go, wstając i podchodząc bliżej.

10 komentarzy:

  1. ciekawe co ta Martzyshia, znaczy Marcelina, nabroiła ^^ cóż, jak zwykle na luzie, sympatycznie, z klimacikiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę zabrakło jakiegoś zdania o tym, że na wysypisku były doły na początku opisu - przyznam, że przez chwilę byłam zagubiona co do tego, gdzie co i jak.
    Ale podoba mi się i czekam na ciąg dalszy. I NA NATASZKĘ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nef, co tu dużo pisać - mój zachwyt nad Saszą nadal się utrzymuje, oby tak dalej, ale notkę wygrywa: "Bo ustrzelę jak króliki, kurwa, jak psy!" - no normalnie loff <3
    Rozdział wypełniony (jedną) akcją, czyta się szybko i błaga o więcej, więcej, WIĘCEJ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku nie do końca rozumiałam co się dzieje, i nawet teraz nie wiem, czy wszystko dobrze zrozumiałam. Możliwe, że to przez brak znajomości Neuroshimy. I ten rozdział właśnie wydał mi się za krótki. (Dla mnie osobiście było też za dużo akcji, ale to ja, Eśka, dziwne dziecko, nie lubię akcji, nie przejmuj się tym) No i co? Chcę WIĘCEJ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nef, ty piszesz tak, że przyjemnie się czyta, ale ciężko komentuje :D

    No to od początku: świata nie znam w ogóle, jednak niezbyt mi to przeszkadza. Jest klimatycznie, choć (subiektywnie) uważam, że prolog i rozdział I - z przeklętymi trampkami - biją resztę tekstu na głowę. Drugi broni się jeszcze małpią główką, ale później trochę mi brakuje takich... szczegółów ;) Poza tym mam dziwne wrażenie, że Shroomville dostało chyba mniej opisu niż chatka i nawet nie bardzo umiem je sobie wyobrazić - to jakaś osada jest? I te wysypisko - ciężko mi ogarnąć, jak to ma wyglądać :D (Możliwe, że właśnie wyłazi ze mnie nieznajomość świata).

    Postacie są całkiem nieźle nakreślone, jak na tak niewielką ilość tekstu - bardziej polubiłam Madsa, choć Saszka też ma swój urok ;)

    Co mogę jeszcze powiedzieć... Czekam na więcej i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dłuższe, bo te czytało mi się stanowczo zbyt szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rady - postaram się wstawiać więcej opisów miejsc (i nie tylko miejsc, bo bohaterów też jeszcze nie opisałam...). Za szczególnie trafną uwagę uważam tę część o wstawianiu szczegółów, wezmę to pod uwagę. Nieznajomość świata nie ma tu nic do rzeczy, to tylko ja i moje niedoskonałości warsztatowe. :)
      (Nawiasem mówiąc - jesteś chyba pierwszą osobą, która bardziej lubi Madsa. Cieszę się, bo też go lubię.)

      Usuń
  6. Witam,
    no nie jeszcze przypałętał się ten szeryf, ciekawe na jakiej podstawie ich aresztował....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. O, i mamy pierwszego czystej wody dupka. Dupek wiarygodny. Widać, co odrobina włądzy robi z człowiekiem.
    Zaniepokojenie i facepalm Madsa się udziela.
    Opisy nadal sugestywne i nieprzeszarżowane. Jedziem dalej.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Chyba… w tych ciemnościach nie było za dobrze widać." -- Zmrok zapada błyskawicznie jak na równiku, ale klimat nie ten :P

    "Mar… Mar-tzy-shia? – wymamrotał Mads." -- Ej, ale jeśli on jest z Rosji to jednak powinien dać radę to wymówić.

    OdpowiedzUsuń