środa, 4 września 2013

Rozdział VI


Marcelina nachyliła się nad nim i poświeciła mu kieszonkową latarką po oczach. Skrzywił się, odsunął jej rękę.
- Weź, głupia jesteś?
- Pewnie – parsknęła. – Oboje jesteśmy głupi, inaczej nie dalibyśmy się tu wsadzić.
- Daj spokój, to żadna głupota – wymamrotał Mads, klękając w błocie. Spróbował otrzeć z niego twarz, ale tylko bardziej je rozmazał. – Facet ma pistolety.
- Ano ma – zgodziła się Marcelina, znów siadając na kamieniu. – I dlatego stąd nie uciekniemy.
Mads zaklął, podszedł do niej.
- Posuń się.
- Spieprzaj, to mój kamień – warknęła. – Powiedziałabym ci, żebyś wytoczył sobie własny, ale nie rób tego. Jeśli osłabisz ściany, to całe błocko na nas spadnie.
- No dobra.
Przykucnął przy jej kamieniu, spojrzał w górę.
- Muszę stąd wyleźć – stwierdził. – Muszę uratować mojego brata, muszę, bo matka mnie zabije.
- To ten co się tak darł? – spytała dziewczyna, poprawiając potłuczone okulary na zadartym nosie.  – Ile młodszy?
- A z pięć – odparł Mads. – To znaczy mentalnie, bo tak naprawdę młodszy jestem ja. Tak ze dwa lata.
Marcelina parsknęła śmiechem.
- Ile ty masz lat?
- Piętnaście – odpowiedział niechętnie, wcale nie mijając się z prawdą jakoś szczególnie. Uznał po prostu, że „piętnaście” brzmi dużo godniej i poważniej niż „czternaście”.
- Och… - Chyba ją zatkało. – O rany. Nie wierzę, że ten cep, co tak darł mordę, jest ode mnie starszy. Odmawiam przyjęcia tego do wiadomości.  Tak samo jak tego, że udało mu się przeżyć na bagnach. Nie jesteście z bagien, prawda?
- Myślisz, że to dobry czas na gadanie? – Mads uśmiechnął się  ponuro. – Powinniśmy raczej zastanowić się, jak się stąd wydostać.
- Nie, bo się nie da – odparła twardo Marcelina. – Siedzę tu od jakichś dwudziestu czterech godzin, przemyślałam wszystkie metody. Nawet jeśli uda nam się zwiać, przyjdzie szeryf albo jego zastępca. Więc powtórzę: nie jesteście z bagien, prawda?
- Nie, nie jesteśmy – odparł. – On jest z wysp, a ja z błota, z miasta.
- I jesteście braćmi?
- Przybranymi. Jego rodzina przygarnęła mnie, kiedy miałem jakieś dziesięć lat. – Nie wiedział, po co jej to mówi.
- Widać są jeszcze dobrzy ludzie na tym zasranym świecie. – Dziewczyna rozsiadła się wygodnie na kamieniu. – Ej, wiesz co? Chyba mam pomysł. To znaczy kawałek pomysłu.
- Jak stąd wyjść?
- No pewnie! – Znów poprawiła spadające okulary, dziwnie czyste. – Tylko nie wiem, jak to zrobić. Musimy sprawić, żeby szeryf powystrzelał wszystkie naboje. Na pewno nie ma ich dużo.
- O ile w ogóle jakieś ma – mruknął Mads. – Ale kurna, nie chciałem sprawdzać tego ani na sobie, ani tym bardziej na Saszy.
- Kacap? – Marcelina spojrzała na niego sponad oprawek. – Nie dość że kretyn, to jeszcze kacap? Mam nadzieję, że ty nie jesteś kacapem?
- Nie, nie jestem – odparł chłopak, zbyt zmęczony, by się z nią kłócić.
- To skąd jesteś?
- No stąd, z Ameryki.
- A jak się nazywasz?
- Mads. Mads Sorensen.
Marcelina parsknęła śmiechem.
- Brzmi amerykańsko jak cholera.
- No, tak wyszło. Rozumiem, że ty jesteś Polaczkiem?
- Polką – warknęła Marcelina. – Jestem Polką i jestem z tego dumna, ty pieprzony, wynarodowiony Duńczyku, czy skąd tam jesteś.
- Z Ameryki – przypomniał jej Mads. – Marcelina, mogę cię o coś prosić?
- No, czego?
- Uciszysz się na moment? Chcę w spokoju pomyśleć.
- I tak stąd nie wyjdziesz! – prychnęła pogardliwie. – Ani ty, ani twój brat-kacap.
* * *
- Obudź się, kretynie!
Marcelina kopnęła go mocno w udo, ale nie musiała tego robić. Leżąc w błocie, nie mógł głęboko zasnąć, więc obudził go dochodzący z góry krzyk.
- Wstawaj, już! – pociągnęła go mocno do góry za zabłocone ubranie, a on z trudem łapał równowagę, nie mogąc znaleźć oparcia w miękkiej ścianie. – Tłuką się na górze! Szeryf musi być zajęty, a może nawet już zginął! Mamy szansę!
Mads wstał w końcu, spojrzał na nią nieprzytomnie.
- Jak chcesz stąd wyleźć? – spytał niewyraźnie.
- Zaraz ci powiem! –odparła. – Najpierw musisz mnie podsadzić.
- Nie dasz rady odsunąć tej kraty, zapomnij – stwierdził. – Jest jakieś, nie wiem, trzy razy za ciężka dla ciebie? Nawet ja nie dałbym rady.
- Nie będę jej odsuwała! – warknęła Marcelina. – Podsadzisz mnie, czy chcesz tu zostać? No, kucaj!
Przykucnął, a ona wgramoliła mu się na barana. Nie była szczególnie ciężka; chociaż nie zaliczał się do siłaczy, bez trudu dał radę wyprostować plecy.
- Podejdź do ściany – zakomenderowała. – Ja już wiem, co trzeba zrobić!
Kiedy stanął pod ścianą, ona wepchnęła ręce w miękką ziemię i zaczęła się przez nią przekopywać. Szło jej nad podziw dobrze, nuciła przy tym jakąś polską wojskową piosenkę.
- Musimy zdążyć, zanim zacznie padać! – powiedziała, ściskając go kolanami za szyję. – Inaczej ta ściana popłynie. Wiem, bo już raz padało, jak tu siedziałam, omal mnie nie zatopiło.
Oczywiście, że zaraz lunęło.

12 komentarzy:

  1. Nef, wynagradzam ci!
    Najpierw trochę potknięć. "poprawiając potłuczone okulary na zadartym nosie. Były zdumiewająco czyste" oraz "Znów poprawiła spadające okulary, dziwnie czyste". Tak, wiemy, że są one wyjątkowo czyste, serio. ^^
    Do tego podwójne spacje, tutaj "czyste. – Ile młodszy?" i tutaj: "wiadomości. Tak samo", a także brak spacji tutaj: "powiem! –odparła".
    A teraz samo mięsko. Marcelina to dziewczyna z twardym charakterem - ale czego innego można było się spodziewać po rodowitej Polce! "Nie wierzę, że ten cep, co tak darł mordę, jest ode mnie starszy. Odmawiam przyjęcia tego do wiadomości" - kocham. Po prostu kocham <3 Podoba mi się właśnie to, że w każdej notce znajduję jakieś zdanie, które chwyta mnie za słowolubne serce. (Zrobię sobie jakiś spis). Mam nadzieję, że takie błyskotliwe frazy to dla ciebie chleb powszedni.
    Zakończenie... oczywiście oczywiste i oczywiście mnie zaskoczyło. To chyba plus. Noale - halo! Nic się nie dzieje! Mimo iż poznajemy nowych, charakternych bohaterów, całość jakoś marnie idzie do przodu. Apeluję o częściej wydawane rozdziały. Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze, bardzo ładny szablon. Sama nie wiem, co mnie w nim urzeka, ale jest niezwykle interesujący. Co do samej treści, masz niezwykle lekki styl. I lubię Madsa. Marcelina jest dość zabawna, szczególnie w momencie, w którym próbuje mu dobiec byciem Duńczykiem. Trafia to w moje poczucie humoru, przy czym nie wiem czy moja poroniona głowa to dobry wyznacznik. Naprawdę przyjemnie.
    Chciałabym Cię też zaprosić na mojego bloga. Dopiero zaczynam i dobrze byłoby dowiedzieć się paru opinii.
    www.swiatowstret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówiłam ci, że lubię twoje dialogi? Lubię twoje dialogi. Fajne są. Ale jak juz Delta pisała, to opko fajnie się czyta, ale paskudnie komcia. Więc komciuję proforma, żebyś już nowy rozdział dodała ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak obiecałam, że dostaniesz komentarz, to dosatniesz, naprawdę nie trzeba było mnie poganiać xD

    Ja już trochę zachwytów na temat Twojej twórczości naprodukowałam, więc oczekiwałam czegoś dobrego i "Zapach Luizytu" nie zawiódł mnie. Uwielbiam Twoje postapo, aż żałuję, że nigdy nie miałam okazji grać w uniwersum Neuroshimy, dzięki czemu mogłabym tym bardziej je docenić. Madsa już miałam okazję poznać wcześniej, ale teraz jest też Sasza, o którym było tyle mowy, a który wcześniej nie pojawił się osobiście. Heh, uwielbiam ich obu, są tak cudownie różni od siebie i świetnie się uzupełniają. Naprawdę ciężko mi powiedzieć, którego lubię bardziej i tylko strasznie mi szkoda, że potem uśmiercasz Saszę. Właśnie, to, co jest na forum, to historia kompatybilna z tym, czy też jakby "wersja alternatywna"? Niby wiem, że tam Mads jest starszy (już tam mi ciężko było go sobie wyobrazić jako takiego smarkacza, a tu ma czternaście lat! xD), więc wychodziłoby, że akcja "W carskiej Rosji..." dzieje się parę lat później, ale mimo to mam taką naiwną nadzieję, że w jakimś alternatywnym wszechświecie Sasza żyje nadal xP

    Zresztą i postacie drugoplanowe wychodzą Ci fajnie. O Lily było chyba na razie trochę zbyt mało, bym się do niej jakoś bardziej przywiązała, ale Marcelina niewątpliwie ma charakterek. Chociaż mimo wszystko naszła mnie refleksja, czemu zawsze Polacy muszą się tak rzucać o narodowość swoją i innych...
    W ogóle, nie spodziewałam się, że akcja się dzieje w Ameryce, od początku myślałam, że to jakaś tam część Rosji (brawo dla mnie, przecież były angielskie nazwy wiosek xD). Po prostu u Ciebie się przewija tylu Rosjan... No i niby wiadomo, że Ameryka jest wielonarodowościowa, ale jak na razie nie spotkaliśmy żadnego Amerykanina, który by się nazywał jak Amerykanin (bo Madsa nie liczę, jak zauważyła Marcelina, z niego jakiś wynarodowiony Duńczyk jest xD), no może prócz Lily, ale u niej znam tylko imię.

    Muszę się jeszcze pozachwywać trochę Twoim stylem, który mi bardzo pasuje i który świetnie oddaje klimat i charakter postaci. A na dodatek mi tam się podoba, że nie ma rozwlekłych opisów, według mnie o wiele lepsze jest jedno dosane zdanie, które utkwi w pamięci, niż elaboraty na dwie strony na temat piękna otoczenia (chociaż u Ciebie akurat ciężko nazwać otoczenie "pięknym" xP).

    No i cóż, chyba pozostaje mi tylko teraz napisać, że czekam na kolejny rozdział i oczywiście będę czytać dalej xD


    PS Co ja przeszłam, żeby tu opublikować ten komentarz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Whoa. Nie spodziewałam się tak obszernego komentarza, dziękuję.

      "Właśnie, to, co jest na forum, to historia kompatybilna z tym, czy też jakby "wersja alternatywna"?"
      Tak - to, co umieszczałam na forum, to wersja alternatywna. Pisałam Ci to już na YF, ale napisze też tutaj, z myślą o ludziach czytających komcie, którzy mogliby wziąć Twoją wypowiedź za spoiler. ;) Tutaj Saszka jeszcze trochę sobie pożyje, pani Tkaczenko też. W zasadzie większość bohaterów, którzy pojawili się w osobnych opowiadaniach, zginie albo dużo później, albo w zupełnie innych okolicznościach.

      Jeszcze co do opowiadań z YF - przyznaję bez bicia, że Lily była na początku zrobionym na kolanie napędzaczem fabuły i przed napisaniem kolejnych części muszę nad nią porządnie popracować. Zresztą równie dużo pracy muszę włożyć w utrzymanie równowagi świata przedstawionego w Luizycie - w mojej Ameryce jest naprawdę bardzo mało Amerykanów, podobnie jak większość żołnierzy ze stopniem to kobiety. (Chociaż akurat Mads miał całkiem niegłupie powody, żeby poczuwać się do "bycia z Ameryki", na pewno lepsze niż większość Amerykańców. Ale nie będę autospoilerować.)

      "Chociaż mimo wszystko naszła mnie refleksja, czemu zawsze Polacy muszą się tak rzucać o narodowość swoją i innych..."
      Przecież to Saszka pierwszy nazwał ją "Polaczkiem". ;)

      Jeszcze raz chciałabym Ci podziękować za wszystkie pochwały razem i za każdą z osobna. Więc: dzięki! <3



      Usuń
  5. Wszystko mi się tu podoba, od bardzo klimatycznego szablonu począwszy, a na historii i bohaterach skończywszy. Chłopaki są fajne, podobają mi się ich wzajemne relacje, podoba mi się szaleńcza zadziorność Saszy, podoba mi się rozsądna zachowawczość młodszego Madsa. Marcysia też wydaje się sympatyczna - jak na tę rzeczywistość. Dziewczynka z charakterem. Rozdziały znów są krótkie - to jedyne, na co mogę sobie tutaj pomarudzić - a jednak w jakiś sposób udaje Ci się przekazać sporo istotnych informacji i sporo wstawek pobocznych, budujących odpowiednią atmosferę. Już to pisałam na YF i napiszę to też tutaj: masz dobry styl, naprawdę fajnie się czyta Twoje teksty. To co ja najbardziej lubię, to że nie boisz się słów: wulgarnych, dosadnych, ale też nie przesadzasz w drugą stronę. Tu po prostu wszystko ma swoje miejsce.
    Wiem, że mój komentarz jest dość ogólny, ale to przez to, że nadrabiam rozdziały hurtowo.
    (Na marginesie, cieszę się, że Saszka trochę sobie jeszcze pożyje.)
    Żywo dopinguję do dalszego pisania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz babo placek, zeżarło mi komentarz ;c
    Eh, dobrze, więc jeszcze raz, będzie krótko. O Neuroshimie wcześniej nie słyszałam, ale ten świat mnie zaintrygował. Mam nadzieję, że przybliżysz go nieznającym uniwersum czytelnikom, chętnie się więcej na ten temat dowiem. Na razie mam sporo pytań, ale jeszcze się nie gubię, więc nie jest źle :) Zgrabnie tworzysz postacie, już po kilku zdaniach nabierają wyrazistości i na razie wszystkie wzbudziły moją sympatię. Podoba mi się relacja chłopaków, polska buta Marceliny, nie podoba mi się za to długość rozdziałów, bo chciałabym wiedzieć więcej.
    Pod następnym rozdziałem może uda mi się napisać coś bardziej konstruktywnego :)
    Pozdrawiam,
    Myszogon.

    OdpowiedzUsuń
  7. WRESZCIE!
    Wreszcie udało mi się skomentować i wszystko przeczytać. Czy raczej, na odwrót ;_;. Mniejsza.
    Zakochałam się w twoim opowiadaniu. Nie znam gry, ale wprost ubóstwiam opowiadania postapo i... twoje jest po prostu wyjątkowe! Dialogi są takie żywe i naturalne, przy czym widać u ciebie wyraźny progres, bowiem początkowo raziło mnie zbytnie przeładowanie wulgaryzmami, tutaj z kolei wszystko jest już idealnie wyważone. Jak już ktoś wyżej napisał, nie boisz się dosadnych określeń. Po drugie - narracja. Sprawnie i lekko operujesz słowem pisanym. I oczywiście - bohaterowie! Zaprzyjaźniłam się już z całą trójką. Martzysia jest silna, pewna siebie i zdecydowana. Przypomina mi bardziej ogarniętą, męską wersję Saszy. Z kolei Mads jest tym młodszym, ale bardziej rozgarniętym z braci. Naprawdę nie umiem zdecydować, którego kocham bardziej, ale moja miłość do twardzieli chyba przychyla szalę wagi na stronę Aleksandra. I... CO CO CO?! Dojrzałam w jakimś komentarzu, że zamierzasz mi uśmiercić mojego Saszkę! Że coooo?! Nie. Nie chcem. ;__;
    Bardzo nieogarnięty komentarz. Meh. Więcej nie będę czytać tego, co naskrobią moi poprzednicy. Mam nauczkę.
    + Czy ja dobrze widzę, że ten rozdział pochodzi z września? A tu listopad już mamy, no! Chcemy więcej, i sądzę, że przemawiam tu w imieniu wszystkich zgromadzonych. Rozdziały są takie króciutkie. Wciągnęłam je na jednym wdechu, a teraz mam czekać? Nieee.
    Dobrze, to już chyba wszystko, co chciałam ci przekazać. Jest dobrze. Bardzo dobrze.
    Skoro lubisz klimaty postapo, to może spodoba ci się moje opowiadanie (mode:chamska reklama - acivated!). Nie no, tak serio to proponuję, bo być może trafię w twoje gusta ;). Haha, u mnie także pojawia się motyw Polka vs. reszta świata. To chyba nasza narodowa cecha :D.
    Pozdrawiam serdecznie i bardzo uprzejmie proszę o NOWY ROZDZIAŁ. NOW.
    PS. Proszę, nie sugeruj się tytułem. Dopiero teraz widzę, że wypadł strasznie infantylnie, ale mam do niego taaki sentyment ;o. --> www.niezwykla--podroz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    ciekawe czy uda im się uwolnić tego „więźnia”....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. "– To znaczy mentalnie, bo tak naprawdę młodszy jestem ja. Tak ze dwa lata."

    Co. Toś mnie zaskoczyła.

    Marcysia jak Marcysia. Typ Charakternej Dziewoi pojawia się w każdym jednym kawałku katastroficznym - fajnie, że Ty poszłaś w bycie bardziej irytującą niż zajefajną. Tzn. zgaduję, że Marcysia jest opryskliwa i niesympatyczna (acz niegłupia) celowo. No nic, nie wkurza mnie, bo jest dobrze napisana. A zresztą okoliczności też nie sprzyjają byciu miłą dla obcych facetów.
    Miło, że napięcia polsko-ruskie są obustronne.

    Czekam na rozwój wydarzeń.
    Hasz

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaskoczył mnie wiek bohaterów, myślałam, że mają coś koło dwudziestu.

    Podoba mi się, że wszystko idzie źle i gorzej, lubię takie :P

    OdpowiedzUsuń